Wakacje. Przyjechał do mnie mój młodszy, najukochańszy kuzyn Kordian. Z nim przeżywam najdziwniejsze, najsmieszniejsze i najstraszniejsze przygody. Chyba po prostu takie przyciągamy. Tym popołudniem graliśmy już po raz setny w memory. Moi rodzice byli zajęci rozmową w pokoju obok. Był przymknięty, bo dosyć halasowaliśmy kłócąc się, kto dobrze odgadnął. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Ja na kanapie, a Kordian po drugiej stronie stołu na fotelu. Kanapa miała drewniane ramy. Mój kuzyn uwielbiał w to grać, mimo, że zawsze przegrywał ze mną. Nudziło mnie to już strasznie, bo zwycięzca był już nawet z góry wiadomy ;)) coś jednak dodało tej grze sporej adrenaliny. W jednym momencie coś bardzo równym rytmem popukało w ścianę znajdującą za plecami mojego kuzyna. Było to 6 idealnie równych uderzeń – będąc muzykiem zaskoczyła mnie dokładność. Pukanie usłyszeliśmy oboje. Gra tym samym ustała. Oboje zwróciliśmy wzroki w stronę pukań, a potem patrzymy sobie w oczy. Kodian- „słyszałaś?” „co to było?”- odpowiedziałam. Moja mama wyszła z pokoju. Popatrzyła na nas jakoś tak krzywo. Opowiedzieliśmy jej o tajemniczym pukaniu. -zmyślacie. Po słowach mamy doszliśmy do wniosku, że mogły to być myszy. Ja jednak nadal nie dowierzałam. Mysz? Chyba grająca na perkusji ..
Wróciliśmy go gry, jakby nigdy nic. Po chwili słyszymy to samo pukanie, tylko po drugiej stronie ściany, tym razem bliżej mnie. I tym razem nie szcześć pukań, a 5. Włosy nam się najeżyły. Mama była tym razem koło nas i zaobserwowała zdarzenie. Uwierzyła nam na reszcie. Jestem osobą, ktora wierzy w zaświaty, duchy i tak dalej, a mój kuzyn nie jest w tej kwestii inny. Nie powiem- trochę się wystraszyliśmy. Gramy dalej. Coś tym razem wystraszylo nas na maxa. Pukanie z dwóch ścian przesunęło się na moją kanapę. Tym razem 4 puknięcia. Poczułam jakiś dotyk, oboje przestarszylismy się tak, że oboje zaczęliśmy łzawić. Byłam bardzo zdziwiona. Ciekawiło mnie, gdzie pukanie tym razem się przeniesie. Z jednej strony byłam wystarszona, a z drugiej strony chciało mi się śmiać, że coś próbuje nas przestraszyć, albo prześladuje. Przesunęłam się bardziej w stronę środka kanapy, bo się przestraszyłam. Grę rozłożyliśmy na nowo i gramy kolejną rundę. W jedym zrywie naszą grę znów przerwało pukanie. Tym razem o róg stołu. Prawie się obsrałam. Kordian już się prawie rozpłakał. Stukanie było znów o jedno puknięcie skrócone. Coś próbowało dać nam znak. Poczuliśmy dziwny podmuch. Tak, jakby ktoś robił to ręką, ale nie było go widać. Stwierdziliśmy, że zignorujemy i gramy dalej. Przecież bliżej chyba już nie podejdzie? W jednej sekundzie coś pukło dwa razy o fotel Kordiana. Kordianowi w oczach pojawiły się łzy i zobaczyłam, jak w jednej chwili przesunął się w bok. Miałam wrażenie, że to pukanie dotknęło go w nogę. Zapytałam o to, a on odpowiedział, że tak. Byliśmy cali bladzi i wystraszeni. Zerwaliśmy się oboje i zawołalismy mamę. Mama twierdziła słyszeć te stukania i wzięła z pułki flaszkę z wodą święconą. Pokropiła cały salon, a my wróciliśmy do gry. Już nic nas w ten wieczór nie przestraszyło.
Kategorie: Historie
0 komentarzy